Największe wpadki Volkswagena cz. 2
Samochody stajni Volkswagena uchodzą w naszym kraju za wzorowe. Chwali się je przede wszystkim za solidność wykonania oraz bezawaryjność. Jest w tym przekonaniu sporo racji, acz VW, podobnie jak każdy liczący się producent, ma na swoim sumieniu także kilka wpadek. Co nie udało się specjalistom z Wolfsburga? Oto druga część naszych rozważań.
5) TDI + DSG = problemy z kołem dwumasowym
Dwusprzęgłowa automatyczna skrzynia biegów DSG uchodzi za dobrą konstrukcję, niecechującą się szczególną podatnością na awarie. W samochodach koncernu Volkswagena, ta przekładnia często współpracuje z silnikami diesla (TDI). W tym silniku dwumasowe koło zamachowe jest podatne na przeciążenia. Jego niezbyt wytrzymała konstrukcja kiepsko znosi nagły spadek obrotów, który wywoływany jest przez szybką zmianę biegów. Skrzynia DSG przy nagłym przyspieszaniu, wymusza szybkie zbicie obrotów do niskich wartości. Nagły spadek w znacznym stopniu obciąża koło dwumasowe, które ulega uszkodzeniom częściej i szybciej niż w samochodach z manualną przekładnią biegów. Awaria nie byłaby tak problematyczna, gdyby nie fakt, że wymiana tej części w samochodzie wyposażonym w automatyczną skrzynię DSG, kosztuje ponad dwa razy więcej niż w modelu z przekładnią manualną. Koszty naprawy zależą m.in. od ASO, które wybierzemy. Ceny wraz z montażem zaczynają się od ok. 3500 zł. Koła dwumasowe ulegają awarii najczęściej przy dużych przebiegach (ok. 200 tys. km). To jednak żadne usprawiedliwienie, gdyż w przypadku takiego układu w ogóle nie powinny się psuć.
6) Aluminiowe zawieszenie Passata
Remont zawieszenia Volkswagena Passata kosztuje co najmniej 1500 zł
Choć Volkswagen Passat B5 w świadomości wielu kierowców uchodzi za trwałe i solidnie wykonane auto, w rzeczywistości tego samochodu nie omijają awarie. Niemieccy konstruktorzy najbardziej powinni wstydzić się za wykonanie zawieszenia pojazdu. Cechuje się ono bardzo krótką żywotnością, zwłaszcza gdy dużo jeździ się po nierównej nawierzchni. Niektóre elementy układu zawieszenia wykonano z nieodpornego na wyczerpującą eksploatację, aluminium. Nietrwałe okazały się głównie przednie wahacze. Dodatkowym problemem jest cena części zamiennych. Komplet oryginalnych wahaczy w ASO przekracza możliwości finansowe przeciętnego podatnika, dlatego też w naszym kraju szybko rozwinął się rynek tańszych zamienników. Niestety ich niska jakość, często rozwiązuje problem z zawieszeniem tylko na kilka/kilkanaście tys. km. Choć Volkswagen starał się dokonać pewnych zmian i modernizacji, Passat wciąż uchodzi za auto z najdroższym i wymagającym najczęstszego serwisowania przednim zawieszeniem w swojej klasie. Może, gdyby ceny części zamiennych były niższe, problem nie byłby tak palący.
7) Korozja
Niektóre samochody koncernu Volkswagena rdzewieją bardzo szybko
Rdza to problem, z którym zmagało się już wielu producentów samochodów. Korozja blachy uchodzi za coś naturalnego i nie jest uważana za ,,wpadkę”, jeśli pojawia się odpowiednio późno. Np. w egzemplarzach dziesięcioletnich i starszych. Niestety niektóre auta z logiem VW rdzewieją bardzo szybko. Problem dotyczy przede wszystkim Skody Superb. W przypadku auta klasy wyższej średniej, pojawianie się wykwitów rdzy już po kilku latach eksploatacji, jest dość wstydliwym problemem. Korozja atakuje zazwyczaj najpierw tylną klapę. Także lubiany i szanowany Volkswagen Golf swego czasu borykał się ze sporymi problemami z rdzą. Korozja bardzo silnie doświadczała zwłaszcza Golfy III generacji. Ten mankament w raportach awaryjności wymienia zdecydowana większość użytkowników. Volkswagen próbował uporać się ze wstydliwą przypadłością Golfa, jednak zajęło mu to sporo czasu. Także Golf IV był podatny na korozję – rdza atakowała klapę bagażnika.
8) Skoda Octavia I – za niska miska olejowa
Problematyczne umiejscowienie miski olejowej, sprawiało wiele kłopotów użytkownikom Octavii
Pierwsza generacja Skody Octavii szturmem podbiła polski rynek motoryzacyjny. Figurujące w świadomości Polaków jako ,,tańszy Passat” auto także nie było wolne od błędów konstrukcyjnych. Jednym z najczęściej przytrafiających się problemów było pęknięcie miski olejowej (zwłaszcza silnik 1.9 TDI), która została zamontowana zbyt nisko. Dodatkowo przednie zawieszenie było zbyt miękkie, nie dostosowane do masy auta. Problem poprawiono w kolejnej generacji auta. W Octavii I, miskę można było uszkodzić np. gwałtownie hamując przed progiem zwalniającym lub przy zjeżdżaniu z krawężnika. Innymi słowy, poruszanie się po polskich drogach groziło rozbiciem miski średnio co kilka tysięcy kilometrów. Użytkownicy Octavii I nie mogli liczyć na serwis Skody, który w czasie trwania gwarancji wymieniał miskę na nową, lecz nie eliminował problemu. Na szczęście przysłowie ,,Polak potrafi” także w tym przypadku znalazło swoje zastosowanie. Kierowcy montowali specjalne tulejki podwyższające, które dodawały Octavii kilka cennych centymetrów prześwitu. Niestety za tulejki z ASO (,,pakiet na bezdroża”) trzeba było płacić a tańsze zamienniki często nie spełniały właściwie swojej roli. W przypadku tak niebezpiecznej wady konstrukcyjnej (całkowity wyciek oleju grozi zatarciem silnika) producent powinien sam wzywać użytkowników do serwisów, by wyeliminować problem na własny koszt. Niestety kierowcy nie doczekali się interwencji czesko-niemieckiego koncernu.
9) Design niezmienny od lat…
Czym różni się Golf VI od Golfa V? Tym czym Golf V od Golfa IV. Czyli?
To, co jedni uważają za atut, dla innych może być deprymujące. Samochody grupy Volkswagena (zwłaszcza Skody i VW) od wielu lat wyglądają…niemal identycznie. Większość modeli innych marek przechodzi liftingi nadwozia i wnętrza po to, aby zaproponować klientowi coś świeżego. Coś, czego dotąd nie było na rynku. Niestety styliści Volkswagena przyjęli zasadę, polegającą na tym by ,,nie zmieniać tego, co jest dobre”, albo raczej świetnie się sprzedaje. Wynikiem takiej polityki jest permanentna stylistyczna jednakowość samochodów, przez co wielu odbiorców nie jest w stanie odróżnić kolejnych generacji Skody Octavii, czy Volkswagena Golfa. Co ciekawe, mimo uprawiania design’owego konserwatyzmu, marki chętnie chwalą się wszelkimi, nawet najmniejszymi zmianami, dokonywanymi w swoich autach. Póki klienci ufają producentowi określającemu dodanie jednego przetłoczenia nadwozia mianem ,,rewolucji stylistycznej„, niemieckie samochody będą odnosić sukcesy. W końcu jednak może okazać się, iż auta stajni VW, prezentując design sprzed kilkunastu lat, staną się po prostu niemodne i mniej atrakcyjne niż konkurencja.
Volkswagen, choć cieszy się dużym szacunkiem szerokiej rzeszy użytkowników dróg, ma na swoim sumieniu liczne grzechy i grzeszki. Opisane problemy nie są oczywiście jedynymi słabostkami niemieckiej marki, ale zajmują wysokie miejsce w szeroko rozumianej hierarchii ,,wpadek”. Być może opisanych problemów jest zbyt wiele, być może o wiele za mało. Najnowsze pomysły Volkswagena osądzi czas. Jak sprawdzi się gama jednostek TSI? Czy kolejny Golf będzie wyglądał tak jak poprzedni? Czy jednostki TDI nadal będą eksplodować podczas jazdy? Poczekamy, zobaczymy, opiszemy…