Wywiad: Tobiasz i wyprawa Moto Bałkany – Eksploracja 2012

Redaktor portalu Przyspieszenie.pl, Tobiasz Kukieła, za kilka dni wyruszy w najtrudniejszą i najbardziej niebezpieczną podróż motocyklową swojego życia. W drodze na Bałkany i z powrotem przemierzy około siedmiu tysięcy kilometrów.

Tobiasz Moto Bałkany Redakcyjnego kolegę zapytaliśmy o powód tego niezwykłego przedsięwzięcia oraz o jego szczegóły.

Tobiasz i Yamaha TDM 850 – motocyklem na Bałkany

Zapewne nie da się rozpocząć tego wywiadu bardziej banalnie, ale…skąd pomysł na tak nieroztropną i niebezpieczną wyprawę?

Pomysł wyprawy Moto Bałkany – Eksploracja 2012 dojrzewał w mojej głowie od dawna. Początkowo, miała to być wycieczka na Krym. Później jeden z moich kolegów zaproponował, żebyśmy razem pojechali do Czarnogóry – niestety zaraz potem się wycofał. Zostałem sam. Zmobilizowało mnie to tym bardziej i w listopadzie zacząłem przygotowania. Dodatkowym bodźcem dla tej wyprawy było spotkanie „Mnicha” Bartka z Warszawy, który na Romecie 125 przejechał tysiące kilometrów. W tym te kraje, przez które będę jechał. Pomyślałem sobie: ,,Kurcze, gość jest w moim wieku, robi takie rzeczy. Ja mam 10 razy lepszy motocykl, zaplecze techniczne i nadal się zastanawiam?. Coś jest nie tak…”

Czytam trasę Twojej wyprawy. Bar (Czarnogóra), Kosowo, Saloniki  (Grecja), Rumunia? Przecież to nie są tereny ani bezpieczne ani atrakcyjne. Czemu akurat tam?

Większość tych miejsc, nie jest już niebezpieczna. Niebezpieczna jest nasza polska zawziętość w niezmienianiu zdania. 80 % naszego narodu nigdy w życiu tam nie była, a twierdzi, że mnie tam odstrzelą albo okradną. Z tymi krajami jest tak jak z Polską. Przez zachód jesteśmy postrzegani jako leśne dziadki, które nie robią nic innego tylko polują na białe niedźwiedzie i piją wódkę. Myślę, że podobnie jest z tamtym regionem.
W tej wyprawie chodzi głównie o przeżycie przygody. Jadąc motocyklem w stronę morza egejskiego, czeka mnie większa ilość atrakcji niż podczas  dwutygodniowego urlopu All Inclusive na Teneryfie. Ponadto chcę zagłębić się w mentalność tamtych ludzi, zobaczyć jak żyją i co się zmieniło od lat 90″. Mam nadzieje, że się nie zawiodę.

Moto Bałkany – Eksploracja 2012 (czytaj więcej)

Ja również. Podobno zabierasz ze sobą tylko mapę i kompas. Jesteś pewien, że trafisz do celu. Czemu nie zabierasz nawigacji?

Nie stać mnie na nawigację, która w sposób dostateczny będzie mnie prowadzić. Większość sprzętu produkowana jest na rynek zachodni. Pokrycie map Europy południowej, czy Azji w tanich nawigacjach to zaledwie 10% powierzchni. Ważny jest także drugi aspekt. Jazda z GPS, mocno ogranicza wolność. Jedziesz od punktu do punktu. Myślę, że podczas tej wyprawy byłoby to bez sensu. Trasę będę planował każdego dnia i unikać będę miejsc obleganych przez turystów. Wolę się skupić na mało znanych miejscach. To co znane, wielkie i oblegane mogę zobaczyć w Internecie, czy TV. Mam nadzieje, że zgubie się wiele razy i doprowadzi mnie to do miejsc, o których istnieniu, nawet nie mogłem marzyć i przeżyje coś co zapadnie w moją pamięć do końca życia.

Długo pracowałeś, aby przygotować swój motocykl do takiej wyprawy. Gdyby ktoś w ostatniej chwili zaproponował Ci zamianę twojej Yamahy na nowy motocykl turystyczny, odmówiłbyś?

Najwięcej pracy kosztowało mnie zdobycie środków do przygotowania motocykla. Części i sprzęt motocyklowy jest bardzo drogi. Musiałem na większość rzeczy zarobić sam. Było ciężko, ale za parę dni ruszam, czyli chyba się opłacało.
Pewnie, że bym zamienił. Nie będę uciekał w żadne ideologiczne dysputy. Nowy motocykl to nowy motocykl. Oczywiście pod warunkiem, że byłby to sprzęt po pierwsze bardziej ,,uterenowiony”, po drugie europejski. Ale lubię TDMę, bardzo dobrze mi się na niej jeździ i mam nadzieje, że uda nam się przejechać wspólnie jeszcze dużo kilometrów.

Noclegi w lesie pod namiotem, dzikie warunki jazdy. To dla Ciebie nie problem?

Mentalnie, myślę że to nie będzie problem. Nie boję się tego, oczywiście czuje pewną obawę, ale jestem dobrej myśli. Masa przygód przede mną.

Wyruszasz 3 maja. Kiedy wracasz?

Tak, wyruszam w najbliższy czwartek. Powrotu nie planuję. Przede mną dużo kilometrów. Nie jestem w stanie wytyczyć sobie dziennego planu i nawet nie chcę. Jednego dnia przejadę 700 km, ale drugiego to może już być tylko 100. Termin powrotu będzie znany prawdopodobnie, dopiero wtedy, kiedy ujrzę Bieszczady. Nie chcę gonić, nie chce mieć nerwówki z powodu niezrobionego planu dnia. Jadę sam i najważniejsze jest to, czego ja będę chciał w danym czasie. Jeśli będę chciał jechać, to pojadę. Jeśli będę chciał zboczyć z drogi to skręcę. Tak to ma wyglądać. Przerażają mnie podróże opisywane w różnych mediach, w których bohaterowie gnają na złamanie karku, tylko dlatego, że muszą na czas wrócić do domu. Co to za przygoda?

Czy będziesz miał w czasie wyprawy jakiś kontakt ze światem? Laptop, Internet?

Świat w rozumieniu małego zwykłego człowieka jest tym, co nas otacza. Tam gdzie będę ja, tam będzie jego środek. Im większa będzie otaczająca mnie dzicz tym będzie on piękniejszy. Kontakt ze światem chcę mieć dosłowny i namacalny. Co do Internetu i mediów. Laptopa nie biorę. Będę miał telefon, który posiada funkcje takie jak laptop. W miarę możliwości będę zdawał relację z podróży. Wysyłał zdjęcia i teksty, traktujące o moich przeżyciach myślach i czynach. Będziecie mogli o nich czytać na portalu Przyspieszenie.pl, a po podróży ukaże się relacja na łamach magazynu Moto Voyager. Już teraz zapraszam do lektury. Mam nadzieje, że będzie ciekawie.

Ok. Gdy jednak po drodze nie zje cię biały niedźwiedź i wrócisz spokojnie do domu, w Twojej głowie pojawią się nowe plany? Może już tam są?

Plany już są. Są wielkie. Może nie będę jeszcze o nich oficjalnie mówił, bo wtedy na pewno ich nie wykonam. Moto Bałkany – Eksploracja 2012 to nie jest moje ostatnie słowo. Zaczynam i będę się rozkręcał. Kręci mnie wschód. To tyle o planach.

Są jakieś pozasportowe idee takich wypraw? Sława, pieniądze, dziewczyny, zniżki w hotelach?

Sportowej idei nie ma w tym żadnej. Sława na Bałkanach jest raczej marnym tematem, pieniądze tracę, a dziewczyna jest smutna, że wyjeżdżam. Przede wszystkim, chcę i muszę sobie udowodnić, że można. Wychowałem się w małej miejscowości i zawsze miałem wrażenie, że takie rzeczy robią tylko bogaci ludzie z dużych miast. Nieprawda! Chcę udowodnić sobie i pewnie wielu innym, że nieważne kim się jest, najważniejsze są marzenia i spełnianie ich. Przeraża mnie życie składające się z ośmiu godzin pracy, leżenia przed telewizorem i snu. Trzeba działać!

Pozostaje mi więc tylko życzyć Ci tego, co najważniejsze w takich wyprawach – żeby cię tam nie odstrzelili, albo nie okradli. I uważaj na rzeczone białe niedźwiedzie.

Mam nadzieję, że zakoleguję się z nimi.

 

Relacje z podróży Tobiasza na bieżąco na łamach portalu Przyspieszenie.pl


Podobne wpisy:

Dołącz do nas na Facebooku i bądź na bieżąco!