Test: Isuzu D-max 2.5D – pickup nie tylko do pracy!
W ostatnich latach, ze względu na korzystne przepisy podatkowe ( odliczanie VAT-u ), Polacy coraz chętniej kupują Pickup-y. Na rynku pojawił się groźny konkurent dla Toyoty Hilux i Nissana Navary – Isuzu D-max. Przetestowaliśmy spartańską werjsę 2.5D z pojedynczą kabiną i napędem na 4 koła. Trudny test udowodnił dzielność i praktyczność tego pojazdu.
Isuzu D-max 2.5D – nie tylko dla leśniczego!
Teoretycznie tego typu pojazdy to idealne samochody dla rolników, leśników i budowlańców. Nie miałem okazji testować tego samochodu pod takim kątem . Przetestowaliśmy ten pojazd jako ekspedycyjny samochód dla poszukiwacza przygód. Na pace idealnie zmieścił się quad Honda TRX 400, więc też go zabraliśmy na wycieczkę w Bieszczady. W kabinie ( teoretycznie 4 osobowej ) podróżowały dwie osoby dorosłe, 10 letnie dziecko i odrobina podręcznego bagażu.
Start testu – 600 km po asfalcie
Zanim przetestowaliśmy D-maxa w trudnych Bieszczadzkich warunkach, mieliśmy okazję przejechać ponad pół Polski po różnych nawierzchniach asfaltowych. Jak spisuje się Isuzu D-max na asfalcie? Zaskakująco dobrze! Przy jeździe do utwardzonych drogach napęd jest przekazywany na koła tylne za pośrednictwem manualnej skrzyni begów o pięciu przełożeniach. Auto prowadzi się jak klasyczna terenówka, efekt zbyt mało dociążonej tylnej osi jest praktycznie niezauważalny. Pickup-em Isuzu można jeździć bezpiecznie i dość pewnie nawet z prędkościami rzędu 120-130 km/h . Auto prowadzi się pewnie ale nie nie można zapominać, że praw fizyki się nie oszuka. Spory prześwit, duża wysokość nadwozia, wysoko położony środek ciężkości sprawiają, że na ostrych zakrętach D-max mocno się pochyla. Jednak przy normalnej jeździe, zawieszenie D-maxa to idealny kompromis pomiędzy pewnością prowadzenia a komfortem.
Zawieszenie jest typowe dla tego segmentu. Z przodu niezależne zawieszenie z podwójnymi wahaczami i drążkami skrętnymi. Z tyłu sztywny most z resorami piórowymi. Takie rozwiązanie umożliwiło uzyskanie dużej ładowności wynoszącej aż 1256 kg! Mimo tego nie mamy wrażenia, że jedziemy bujającą się ciężarówką.
Wygodne wnętrze
Komfortowe fotele, duża przestrzeń i ergonomia zapewniają wygodę nawet przy dalekich podróżach. Kierowca i pasażer przedniego fotela mają zapewnione odpowiednią ilość miejsca i dobrą widoczność. Znacznie gorzej mają pasażerowie podróżujący z tyłu. Rozkładane tylne fotele w testowanej przez nas wersji z przedłużoną pojedynczą kabiną można traktować jedynie jako awaryjne miejsca. Przestrzeni wystarczy jedynie dla dziecka, lepiej się sprawdzą jako miejsce na bagaż podręczny. Znacznie bardziej uniwersalna jest wersja czterodrzwiowa, oferująca 5 miejsc siedzących. Ma mniejszą przestrzeń załadunkową ( ponad 40 cm krótszą ), jednak ze względu na swój bardziej uniwersalny charakter przypadnie do gustu większości kierowcom.
Spartańskie wyposażenie wersji L
W podstawowej wersji wyposażenia znajdziemy jedynie wspomaganie kierownicy, elektrycznie otwierane szyby, ABS, dwie poduszki powietrzne i … reduktor. Najbardziej brakuje klimatyzacji która wymaga dopłaty 3500 PLN lub wybrania droższej wersji wyposażeniowej LS. Jednak biorąc pod uwagę cenę testowego pojazdu – 84 tys. PLN, można powiedzieć, że nie ma tragedii, jest w sumie to co jest absolutnie niezbędne.
Isuzu – firma od silników
Isuzu D-MAX występuje w dwóch wersjach silnikowych 2.5D ( 136KM) i 3.0D ( 163KM )
Często producenci samochodów korzystają z jednostek napędowych innych firm. Isuzu stosuje tylko swoje jednostki, więcej inne duże firmy korzystają z jednostek Isuzu! ( np. Opel ). Dlaczego ? Od dawna wiadomo, że japońskie Isuzu produkuje świetne silniki, trwałe, bezawaryjne i nowoczesne. Testowy D-max był wyposażony w czterocylindrowy silnik Diesla o pojemności 2.5 l i mocy 136 KM. To nowoczesna, turbodoładowana jednostka, wyposażona w nowoczesny wtrysk Common-Rail.
Jaka jest unikalna cecha jednostki 2.5D? Siła!
Wolnossące silniki diesla sprzed 20 lat miały jedną wspólną, stosunkowo dużą moc już na biegu jałowym. Dzisiejsze, doładowane jednostki wysokoprężne w większości przypadków do 1500-2000 obrotów są bardzo, bardzo słabe. Można zapomnieć o ruszaniu z puszczonym gazem. Inaczej jest w Isuzu D-max 2.5D. Już wolnych obrotach silnik generuje odpowiedni moment obrotowy, oczywiście wraz ze wzrostem obrotów moc płynnie się zwiększa osiągając 136 KM przy 3600 obr./m. Nie sposób przypadkowo zgasić tego auta, np. puszczając za szybko sprzęgło na biegu jałowym. Duża moc na niskich obrotach przyda się np. do holowania przyczep o masie do 3 ton!
Spalanie? Katalogowe!
Zazwyczaj trudno jest osiągnąć obiecywane przez producenta wartości spalania. W testowanym Isuzu D-max 2.5 realne spalanie było niemal identyczne z katalogowym. Przy szybkiej ( 120-130 km/h ) jeździe z quadem na pace auto paliło w trasie 7,8l /100 km. Katalogowe 7,1 l/100 km jest więc zupełnie realne. Co ważne, nawet w trudnych warunkach, przy jeździe z włączonym reduktorem silnik okazuję się bardzo oszczędny. 76 litrowy zbiornik paliwa przy spokojnej jeździe umożliwia przejechanie 1000 km na jednym tankowaniu!
Test w trudnym terenie
Manualnie dołączany napęd na przednią oś, reduktor, minimalny prześwit wynoszący 225 mm, mocna konstrukcja ramowa to główne zalety D-maxa jako pojazdu terenowego. Muszę powiedzieć, że możliwości terenowe pozytywnie zaskoczyły naszą ekipę. Auto sprawdziło w trudnych, górskich warunkach dzielnie pokonując wszelkie przeszkody.
Dodatkową zaletą D-maxa jest stosunkowo niska masa własna – niecałe 1700 kg – pozwalająca na poruszanie się również po błotnistym terenie. Przedni napęd możemy dołączyć podczas jazdy ( prędkość do 100 km/h ), jednak aby użyć reduktora musimy się zatrzymać. Biegi terenowe sprawdzają się znakomicie. Dwójka terenowa ma krótsze przełożenie niż ,,zwykła” jedynka. Nawet na stromych podjazdach możemy się poruszać spokojnie i pewnie.
Możliwości terenowe można byłoby łatwo zwiększyć posiadając drugi komplet kół terenowych. Co prawda 15 calowe opony AT dobrze się sprawują, jednak aby w pełni wykorzystać potencjał D-maxa przydałyby się typowo terenowe opony.
Trochę szkoda, że nie ma możliwości blokady mechanizmu różnicowego tylnych kół, ale w sumie nie jest to auto to błotnych przepraw, a uniwersalny samochód do ciężkiej pracy.
Różne wersje
Isuzu D-max jest oferowany w dwóch wersjach silnikowych ( 2.5 l i 3.0 l ), czterech wersjach nadwozia i w dwóch wersjach wyposażenia. Testowy egzemplarz był wyposażony w aluminiową klapę na bagażnik, dumnie nazywającą się Pakiet Alu Cover Pack i kosztującą aż 9875 netto! Plastikowa wykładzina bez uchwytów na przymocowanie bagażu plus aluminiowa ,,przykrywka” to niezbyt dobry pomysł – szczególnie za tę cenę. Dużo ciekawszym rozwiązaniem, szczególnie dla wersji czterodrzwiowych jest Hart Top Sun w cenie 7990 PLN netto! Z jednej strony mamy wówczas do dyspozycji olbrzymi zamykany bagażnik, z drugiej strony auto wygląda bardziej ,,cywilnie”, przypomina terenówkę, a nie pickup-a.
Podsumowanie
Dzięki dużej przestrzeni ładunkowej i sporych możliwościach terenowych Isuzu D-max okazał się dzielnym kompanem w górskiej eskapadzie. Sprawdził się zarówno w trasie jak i w terenie. Na ,,pace” podróżował quad, ale mogły to być np. motocykle, rowery lub inny sprzęt służący do wypoczynku w ruchu. Atrakcyjna stylistyka, sprawdzona i niezawodna technologia, duże możliwości terenowe, uniwersalny charakter – to główne zalety D-maxa. Cena w porównaniu do konkurencji okazuje się bardzo atrakcyjna. Dodatkowo Isuzu jako jedyny producent Pickup-ów oferuje aż 5 letnią gwarancję ( limit 150 tys. km ) na główne podzespoły Isuzu D-max.
Z pewnością wielu kierowców przekona się do D-maxa zwracając uwagę na bardzo dobrą opinie o trwałych i niezawodnych silnikach diesla Isuzu. Jest to szczególnie istotne w pojeździe, który z natury ma długo i bezawaryjnie służyć do ciężkiej pracy ( lub zabawy! ) w różnych warunkach.
|
|