Średnie spalanie katalogowe – czyli sprytne oszustwo producentów
Współczesne samochody spalają coraz mniej paliwa, przynajmniej jeśli chodzi o wartości podawane przez producentów – w praktyce nie jest aż tak różowo…
Nowe samochody spalają mniej paliwa – naprawdę?
Patrząc na dane techniczne nowych samochodów, możemy dojść do błędnego wniosku, że w przeciągu ostatnich kilkunastu lat, producentom samochodów udało się znacznie ograniczyć spalanie samochodów. Niestety, ten postęp (lub raczej podstęp) to w dużej mierze zasługa nie lepszej technologii, ale po prostu nowe, ,,ulepszone” metody pomiarowe. Bardzo trudno jest zrobić samochód spalający średnio np. 4l / 100km – dużo łatwiej (i taniej) jest zrobić auto spalające np. 6l / 100km, a w katalogu napisać, że spala tylko 4 litry na 100km.
Już zdążyliśmy się przyzwyczaić, że dane o średnim spalaniu zazwyczaj mają się nijak do rzeczywistości, jednak coraz częściej można spotkać samochody, które mają tak zaniżoną wartość ,,średniego spalania”, że jest ona nieosiągalna nawet przy spokojnej jeździe w trasie – a to już jest absurdalne!
Jak ten cyrk się zaczął?
Jeszcze w latach 90-tych producenci samochodów podawali wartości spalania przy prędkości 90 km/h i 120 km/h. Np. Volkswagen Golf 3 (1991-1998) z silnikiem 1.9 TDI spalał 4,1 l / 100 km/h przy prędkości 90 km/h i 5.0 l / 100km przy 120 km/h – fenomenalny wynik! Mało tego, wynik który został uzyskany w ,,prawie normalnych” warunkach drogowych. Praktycznie każdy kierowca przy odrobinie samozaparcia mógł sprawdzić czy te wartości są możliwe do osiągnięcia – dziś już tak nie jest. Dlaczego? Cóż, rzadko kto ma w domu laboratorium pomiarowe do zrobienia <<OBIEKTYWNYCH >> pomiarów spalania.
Przeklęty TDI!
Nie wolno nigdy zrobić produktu zbyt dobrego… Mercedes ,,przejechał” się na modelu W123 który okazał się tak trwały i niezawodny, że dla wielu kierowców, przez wiele lat nie było najmniejszego sensu kupować nowego modelu. Volkswagen zrobił tak ekonomiczny silnik (1.9 TDI), że do dziś nie wyprodukowano jednostki napędowej która spala znacznie mniej paliwa. Fakt – współczesne silniki są mocniejsze, pracują z większą kulturą, ale w kwestii obniżenia spalania postęp jest minimalny…
Dlaczego tak trudno zrobić samochód tak ekonomiczny jak Golf III 1.9 TDI?
Po pierwsze silnik
Konsumenci wymagają żeby nowe auta były coraz doskonalsze, np. żeby silniki diesla były cichsze i generowały mniejsze wibracje – ok! Da się to zrobić np. montując w silniku wałki wyrównawcze – czyli dodatkowy element przyczyniający się do zwiększenia zużycia paliwa. Jeśli konstruktorzy wymyślą (lub dopracują) jakąś technologie, to często ,,zysk” jest pożerany przez kolejne systemy podnoszące komfort lub tzw. ekologie. Silniki to teoretycznie bardzo wyrafinowane technologie: turbiny, wtrysk bezpośredni, komputery itd. Trzeba jednak pamiętać, że wszystkie silniki spalinowe to rozwinięcie PRYMITYWNYCH konstrukcji sprzed ponad 100 lat! Co do zasady, nie zmieniała się zasada działania silników spalinowych i co za tym idzie pozostała ich główna wada – mała efektywność.
W ile sekund człowiek jest w stanie przebiec 100 m? 10 sekund – zrobione, 9s – może kiedyś. A czy przebiegnie kiedyś 100m w 3 sekundy – wątpię… Jeśli chodzi o rozwój silników spalinowych (przynajmniej w takiej formie jakiej są teraz) to producenci uzyskują wynik podobny jak biegacze w sprincie – odrobinkę lepszy niż 15 lat temu!
Masa pojazdu
Współczesne samochody są znaczenie cięższe niż konstrukcje sprzed 10-15 lat, co prawda producenci walczą o zmniejszenie masy pojazdów, ale nie jest to łatwe biorąc pod uwagę troskę o ilość ,,gwiazdek” w testach zderzeniowych.
Zmniejszanie spalania
Skoro nie można zrobić bardziej efektywnego silnika spalinowego to warto popracować nad resztą. Producenci walczą o niskie spalanie, tworząc coraz bardziej opływowe nadwozia – jest pewien efekt uboczny – czasem przekłada się to negatywnie na ilość miejsca w środku i widoczność, ale za to konkretny model będzie spalał o,1 l paliwa mniej za 100km – czy gra jest warta świeczki?
Sprytnym pomysłem na obniżenie spalania są samochody hybrydowe – wykorzystują energię z hamowania – duże zyski są jednak głównie w jeździe miejskiej. Obecnie nie ma hybrydy która będzie wyraźnie bardziej ekonomiczna przy stałej prędkości 140 km/h niż kilkunastoletni VW z silnikiem TDI.
Nienormalne normy
Jeśli nie możemy zrobić bardziej ekonomicznych samochodów, zróbmy nowe procedury pomiarowe – proste!
Nowe normy spalania są coraz ,,obiektywniejsze” i jednocześnie coraz bardziej różnią się z wartościami jakie uzyskują kierowcy. Poniższy wykres przedstawia w jaki sposób rośnie rozbieżność pomiędzy tym co obiecują producenci (czarna linia na dole wykresu) a tym co uzyskują kierowcy (czerwona linia)
Cóż, jeśli chcemy sprawdzić ile realnie spala jakiś samochód (lub motocykl), warto odwiedzić tą stronę spritmonitor.de.
Jak widać nawet ,,obiektywne” testy ADAC nie są aż tak obiektywne jak setki tysięcy kierowców. Jeśli chcemy zobaczyć ile realnie spala statystyczny samochód z 2010 roku to wystarczy dodać do wartości podawanej przed producenta 21%. Problem w tym, że krzywa ,,realnego” spalania zaczyna rosnąć w bardzo szybkim tempie. Ile trzeba dodać w 2013 roku? 30-40% nie jest żadną przesadą!
Co możemy zrobić?
Oczywiście możemy nie kupować nowych aut – ale nie zawsze jest to wyjście. Możemy się domagać od producentów rzetelnych informacji – np. w Stanach Zjednoczonych te same samochody spalają (wg. ich norm spalania) więcej, nawet o 20%. Dlaczego? To proste – tam firmy liczą się z konsumentem. Zdarza się, że klienci wygrywają przed sądem w procesach w których udowadniają, że norma spalania (i tak wyższa niż w Europie) jest zaniżona. W Polsce jest to ,,oczywiście” niemożliwe, ponieważ prawo w jawny sposób chroni koncerny a nie obywateli, ale to już inna bajka…
Jeśli chcemy kupić jakiś nowy samochód warto sobie odpowiedzieć na pytanie – czy gdyby ten samochód spalał katalogowo 30-40% więcej to też bym go kupił? Jeśli odpowiedź jest twierdząca – kupujmy, jeśli nie to zastanówmy się…
Marzenia konsumenta
Osobiście chciałbym żeby nowe samochody miały dodatkowo podawaną wartość spalania przy stałej prędkości 90 i 120 km/h oraz 140,160,200,250 km/h (jeśli oczywiście są w stanie osiągnąć taką prędkość). Dlaczego pomiary przy duży prędkościach? Cóż czasem można się zdziwić, np. przy (licznikowej) prędkości 200 km/h Lexus GS 300 spala 12l/100km, Audi S5 poniżej 14l, a nowy Ford Focus ST (test wkrótce) – 20 l/100 km!
Z moim marzeniem jest jeden problem, jeśli producenci podawali by takie informacje to sprzedaż nowych aut (w szczególności turbobenzyn) drastycznie by spadła a chyba nie o to im chodzi.
Podsumowanie
Biorąc pod uwagę fakt jak bardzo różni się spalanie ,,katalogowe” z realnym, postanowiliśmy, że w testach nie będziemy podawać wartości ,,katalogowych” – żeby po prostu nie wprowadzać zamętu. Będziemy w miarę możliwości podawać wartości spalania przy 90 i 120 km/h jednak i w tym przypadku jesteśmy uzależnieni od wskazań komputera pokładowego (który jak wiadomo czasem się myli :-)).
Z drugiej strony, to jak to by wyglądało, gdyby dziennikarz sportowy napisał, że Usain Bolt przebiega na treningach (czytaj katalogowo) 100m w 7s, ale na igrzyskach jest nieco gorzej 9,58s…