Nowe prawie polskie auto!
Produkcję polskiego samochodu turystycznego rozpoczną wkrótce Zakłady Sprzętu Precyzyjnego Niewiadów, jednak cały problem polega na tym, że nie będzie to tak naprawdę polski samochód.
Jak wszyscy doskonale wiedzą nasz rdzenny przemysł motoryzacyjny tak naprawdę nie istnieje, a w jego rozkwit chyba wierzy już mało kto. Jednak pojawiło się małe, tlące się bardzo słabo, światełko w tunelu.
W mediach pojawiła się informacja na temat planów Zakładów z Niewiadowa, która już w najbliższym czasie uruchomić produkcję pojazdu wypoczynkowego, tzw. kampery. Producent jest znany ze swojego kultowego dzieła lat siedemdziesiątych – przyczepy „enki-126”. Do dzisiaj, po wielu udoskonaleniach, N-126 jest dostępna w sprzedaży.
Z tego, co donosi prasa nowy pojazd o nazwie Romer będzie można zobaczyć na targach karawaningu w październiku w Warszawie, na razie przechodzi on testy w Niemczech i Francji.
Prawie polska przyczepa (Dlaczego prawie? Bo powstała w oparciu o podwozie Fiata Ducato i wyposażonego w silnik 2,3 l o mocy 120 KM) ma dysponować mocą 160 KM, co ma mu zapewnić maksymalną prędkość 140 km/h. Dużo? Wydaje się, że tak, ale na niemieckiej autostradzie i tak nie pojedzie przecież więcej niż 130 km/h.
Romer, którego pierwsze dziesięć egzemplarzy opuści fabrykę w pierwszym kwartale przyszłego roku, ma być wykończony w luksusowym czterogwiazdkowym standardzie. Głównym atutem „polskiej” konstrukcji ma być ponoć cena, trzeba będzie za niego zapłacić mniej niż 200 tys. zł. Nie dużo? Jeśli ma to być polska rodzima konstrukcja dla Polaków, to chyba ktoś zapomniał o polskich realiach.
Czy Romer ma szansę stać się nowym, kultowym pojazdem w historii firmy? Na razie w Polsce popyt na tego typu pojazdy jest znikomy, przede wszystkim ze względu na ceny. Polacy przekonują się powoli do karawaningu, ale nie inwestują w tego typu pojazdy, raczej wybierają wypożyczalnie albo kupują starsze, używane kampery.
Planowana konstrukcja może nie jest w pełni polskiego pochodzenia, ale trzeba się cieszyć, że w ogóle coś się w tej „naszej” motoryzacji dzieje. Jedyne co martwi, to fakt, że obecnie 75% produkcji niewiadowskich zakładów trafia na eksport – głównie do Skandynawii. Czy podobnie będzie z nowym dziełem z Niewiadowa?