Koniec pewnej epoki – ostatni Bugatti Veyron

Przedstawiciele Bugatti powiedzieli to oficjalnie. Wkrótce nastąpi koniec produkcji Veyrona 16.4. Zamówienie na ostatni z serii trzystu egzemplarzy wpłynęło od Europejczyka. W ten sposób pewna karta historii motoryzacji zaczyna się zamykać. Zanim jednak pracownicy zgaszą światło w hali produkcyjnej, warto przypomnieć sobie chociaż fragment tej opowieści…

Bugatti Veyron 16.4

Bugatti Veyron w 1999-roku

Dzieje Veyrona zaczęły się w roku 1999. Podczas Targów Motoryzacyjnych w Tokio Bugatti pokazało koncept, który miał świadczyć o tym, że marka wkrótce powróci. Kolejną informację na temat przygotowywanej konstrukcji zdradził dwa lata później w Genewie prezes Volkswagena – Ferdinand Piech. Wtedy padła deklaracja, że coupe będzie najszybsze, najdroższe i najmocniejsze na świecie. O ile szefowi niemieckiej firmy łatwo było obiecać, o tyle inżynierowie mieli nie lada problem. W tamtym czasie nie było silnika, który mógł wytworzyć tysiąc koni, nie było układu hamulcowego, który mógłby zatrzymać auto o takiej mocy i nie było skrzyni biegów, która wytrzymałaby takie przeciążenia. Wszystkie problemy natury technicznej sprawiły, że najwspanialsze coupe na świecie rodziło się w bólach krzyżowych.

Silnik Bugatti Veyron generuje straszliwą moc – 1001 KM!

Po wielu miesiącach prac Niemcy stworzyli jednostkę napędową, która była w stanie dostarczyć tysiąc koni mocy. 8-litrowe W16 jest wynikiem połączenia dwóch, 4-litrowych V-ósemek. Ponadto konstrukcja posiada cztery turbosprężarki. Gdy inżynierowie myśleli, że mogą ogłosić chociaż jeden sukces, pojawiły się poważne kłopoty z przegrzewaniem się silnika. Podczas testów motor potrafił wytworzyć tak wysoką temperaturę, że kilka razy stopił się blok silnika. M.in. dlatego w wersji produkcyjnej Veyron otrzymał 4 chłodnice cieczy i jedną oleju. Dodatkowo silnik nie posiada maski, dzięki czemu jest studzony również pędem powietrza.

Bugatti Veyron 16.4

Pomysł na skrzynię biegów przyszedł w roku 2003. Wtedy Volkswagen pokazał nowatorską, dwusprzęgłową przekładnię o oznaczeniu DSG. Konstruktorzy Bugatti praktycznie od razu wiedzieli, że byłoby to idealne rozwiązanie. Gdy z centrali Koncernu Volkswagena przyszła zgoda na wykorzystanie technologii, twórcy Veyrona zakasali rękawy i wzięli się do pracy. Ostatecznie coupe otrzymało skrzynię DSG o siedmiu przełożeniach, która współpracuje z napędem na cztery koła.

Mniej więcej na rok przed wejściem Bugatti do produkcji, o aucie pojawiła się wzmianka w programie motoryzacyjnym Top Gear. Jeremy Clarkson opowiedział o swojej rozmowie z przedstawicielem marki. Ten miał stwierdzić, że supersamochód jest prawie gotowy. Pozostał tylko mały problem, a mianowicie nie wiadomo jak zatrzymać ważącą 1,9 tony konstrukcję. Przez dwanaście miesięcy inżynierowie poradzili sobie jednak i z tym problemem. Na każdym z czterech kół pojawiły się hamulce wykonane w technologii karbonowo-ceramicznej. Tarcze z przodu mają średnicę 40 cm, a z tyłu 38 cm! To mniej więcej tyle, ile liczy duża pizza w dobrej restauracji. Układ hamulcowy jest na tyle mocny, że zatrzyma Veyrona ze 100 km/h po 31,4 metra! To wyśmienity wynik.

Ostatecznie niemieckie marzenie o najszybszym, najmocniejszym i najdroższym aucie na świecie spełniło się w roku 2005. Praktycznie od razu Veyron podbił serca automaniaków. Już sama myśl o pierwszej setce w 2,5 sekundy i prędkości 407 km/h była w stanie zelektryzować. Niestety auto dla wielu pozostawało w sferze marzeń. Cena nowego egzemplarza na poziomie 975 tysięcy euro była zaporowa nawet dla niektórych zamożnych ludzi. Oczywiście warto zaznaczyć, że to i tak spora promocja. Każde z wyprodukowanych aut w sumie kosztowało Koncern Volkswagena 6 milionów euro! Tym samym Niemcy nie zarobili na projekcie nawet jednego euro.

O Bugatti Veyronie można chyba powiedzieć tylko jedno. To świetny przykład charyzmatycznego samochodu, który kocha się całym sercem. Właściciele każdego z trzystu wyprodukowanych egzemplarzy są zatem wielkimi szczęściarzami. Po pierwsze dlatego, że uzbierali potężny majątek. Po drugie w momencie, w którym dostali kluczyki do auta, mogli się poczuć jakby otrzymali nieziemską moc. I prawdopodobnie tak zostanie zapamiętany jeden z najśmielszych wyczynów fanatyków motoryzacji.


Podobne wpisy:

Dołącz do nas na Facebooku i bądź na bieżąco!