Kącik Karola Żartburgera – najlepsze kawały motoryzacyjne

Nabywcy samochodów, często w momencie zakupu zwracają uwagę na stereotypy narosłe wokół konkretnego modelu. Cóż, każda marka ma swoje zalety i wady, a te drugie jako temat ciekawszy często stają się obiektem żartów. Dlaczego ludzie śmieją się z niektórych samochodów i ich nabywców? Może z zazdrości, może z sympatii… W każdym żarcie jest ponoć ziarno prawdy.

Fiat 126pKawałogenny Matiz

Daewoo Matiz to samochód kultowy. Przez jednych ceniony za moc i bezawaryjność, przez innych wyśmiewany za nieco niekonwencjonalną sylwetkę i jakość wykonania. Swego czasu kawały o Matizie rosły jak grzyby po deszczu, niestety nie zawsze były cenzuralne.

Mały chłopiec wyszedł ze szkoły i idzie sobie chodnikiem. Nagle podjeżdża do niego samochód. Kierowca uchyla szybę i mówi:

– Jak wsiądziesz do środka dam ci 10 złotych

– Nie chcę. Idę do domu.- odpowiada chłopiec

– No wsiadaj, dam ci 20 złotych.

– Nie.

– No dobra, dam Ci 50 złotych…

– Tato, ile razy mam ci powtarzać, że jak kupiłeś Matiza to teraz radź sobie z tym problemem sam!

Swego czasu furorę w Internecie zrobił nieco niecenzuralny kawał o pewnym kierowcy Tira, który ze względu na wczesną porę emisji nieco ocenzurowaliśmy:

Kierowca Tira wchodzi do baru. Zamawia setkę, bierze zawartość do ust i natychmiast wypluwa, przeklinając pod nosem: ,,p….ny Matiz!”. Za chwilę powtarza tę samą czynność, także ze słowami ,,p….ny Matiz!” . Gdy zamawia kolejną setkę, barman pyta go, co jest powodem takiego zachowania. Kierowca odpowiada:

– Słuchaj, jadę sobie dzisiaj trasą, przysnęło mi się i wjechałem do rowu. Szarpię się i szarpię, ale nie mogę wyjechać. Nagle podjeżdża koleś Matizem i mówi, że mnie wyciągnie. Ale pod warunkiem, że w zamian zrobię mu (nazwijmy to asekuracyjnie)…seksualną przysługę.

– No i co? -pyta barman

– Zacząłem się z niego śmiać i dla żartu się zgodziłem.

– No i?

– P….ny Matiz!

Polski Fiat tynfa wart

Fiat 126p zmotoryzował Polskę, jednocześnie stając się częstym obiektem drwin. Podobno złośliwe żarty o popularnym Maluchu opowiadali ci, którym już udało się go sprzedać i kupić Skodę. Często 126p porównywano do znanych drogich samochodów, np. Mercedesa. Podobno zarówno w Maluchu jak i Mercedesie w razie wypadku strefa zgniotu kończy się na silniku. Pechowo w Maluchu jest on zamontowany z tyłu… W jednym z żartów polskiego Fiata zestawiono nawet z Jaguarem:

Rozmawia dwóch kumpli:

– Słuchaj, ja już dłużej nie wytrzymam z tą moją teściową. Poradź mi coś.

– Hmm, może kup jej Malucha. Od razu się rozbije i będziesz ją miał z głowy.

Rozmowa następnego dnia:

– I co, rozbiła się?

– No tak, ale co z tego. Maluch do kasacji, ale teściowa bez szwanku.

– To może kup jej Jaguara

Kolejnego dnia panowie spotykają się ponownie:

– No i co, Jaguar pomógł?

– Stary jeszcze jak!  Ale żebyś ty widział jak teściowa uciekała po salonie zanim ją złapał w zęby!

Kierowcy innych pojazdów często dziwili się widząc Malucha w niecodziennych sytuacjach:

Kierowca zatrzymał się zaaferowany widokiem Fiata 126p, zawieszonego na czubku drzewa. Zatrzymuje się, wysiada i pyta właściciela, co się stało? Ten odpowiada:

– Panie, jak go kupowałem to mówili mi, że słabo jeździ, że dużo pali, że niewygodny, że ciasny, ale do licha nikt mi nie powiedział, że on się psów boi!

Alfa, BMW, Porsche – kupa śmiechu

Od żartownisiów dostaje się często także właścicielom droższych i nieco bardziej prestiżowych samochodów. Stereotyp, który mówi o awaryjności samochodów marki Alfa Romeo, wygenerował wiele mniej lub bardziej udanych żartów. Podobno kierowcy Alfy Romeo nigdy nie podają sobie ręki w pracy. Dlaczego? Bo już rano spotkali się w serwisie. To nie wszystko:

– Dlaczego wszystkie Alfy są standardowo wyposażone w podgrzewanie tylnej szyby?

– Żeby ich kierowcom zimą nie marzły ręce.

Pewne generalizacje dotykają także kierowców aut niemieckich. Oto jeden z najbardziej dotkliwych przykładów:

Dresiarz jedzie swoim BMW, ale nagle łapie gumę i musi się zatrzymać. Podczas, gdy zmienia koło, obok zatrzymuje się Volkswagen Golf. Wysiada z niego inny dresiarz i pyta:

– Co ty robisz?

– Odkręcam koło.

Na to dresiarz wybija łokciem szybę w aucie i mówi:

– To ja biorę radio.

Kto by pomyślał, że twórcom dowcipów przyjdzie kiedyś do głowy, by porównać pospolitą Syrenę z Porsche:

Spotyka się dwóch kolegów. Jeden z nich jeździ Porsche, drugi Syreną. Postanawiają zamienić się na jeden dzień samochodami. Niestety już następnego dnia spotykają się połamani w szpitalu.

– Co ci się stało.- pyta pierwszy?

– A wiesz, wrzuciłem w tym Porsche pierwszy bieg, zaraz drugi, a przy trzecim miałem już na blacie 300 km/h i nie wyrobiłem zakrętu. A ty?

– Ja podobnie. Odpaliłem Syrenę, wrzuciłem pierwszy bieg, potem drugi, w końcu trzeci. Myślałem, że nadal stoję i wysiadłem.

Kłopotliwa rdza

Rdzewiejące samochody są na tyle kłopotliwe dla użytkowników, że wielu z nich, by jakoś pogodzić się z losem, zaczyna żartować z problemu:

– Dlaczego koreańskie samochody są przyjazne dla środowiska?

– Bo po pięciu latach ulegają całkowitej biodegradacji.

Polacy zawsze potrafili znaleźć sposób na słabą jakość blachy w swoich samochodach:

Wpada facet do sklepu i mówi:

– Poproszę dziesięć rolek taśmy klejącej, miałem wypadek.

– Spokojnie, trzy wystarczą. Też miałem kiedyś Trabanta.- odpowiada sprzedawca.

Made in Japan

Japońskie samochody uchodzą za wzór niezawodności. Niestety ich użytkownicy często denerwują polskich kierowców:

Japończyk wsiada do warszawskiej taksówki.
Kierowca wiezie go swoim Lanosem, nagle zooom…. coś ich minęło…
Japończyk podekscytowany:
– Honda… Made in Japan… bahdzo, bahdzo szibka…
Taryfiarz jest zdenerwowany, ale jedzie dalej, nagle zooom… znowu coś śmignęło bokiem
Japończyk z uśmiechem:
– Toyota… Made in Japan…. Szibka, bahdzo szibka
Taksówkarz z pianą na ustach jedzie dalej.
W końcu dowozi klienta na miejsce i mówi:
– 500 złotych
Japończyk zdziwiony:
– Ciemu tak duzio, taka krotki droga?
Na to taksówkarz:
– Taksometr… Made in Japan… bahdzo, bahdzo szibki…

Grunt to dobra zabawa

Kawały o samochodach muszą istnieć, żeby utrzymywać w ryzach, czasem nieco zbyt pewnych siebie kierowców. Choć kawał na temat naszego ukochanego auta może czasami zaboleć, nie warto się obrażać. Lepiej spróbować odpowiedzieć tym samym. Zawsze lepiej dogryźć komuś żartem niż wyzłośliwiać się na drodze.


Podobne wpisy:

Dołącz do nas na Facebooku i bądź na bieżąco!