Gra Test Driver: Ferrari Racing Legends – pokaz przedpremierowy

Nawet nie wiecie, jak ucieszyłem się gdy usłyszałem, że Przyspieszenie.pl zostało zaproszone na przedpremierowy pokaz gry Test Driver: Ferrari Racing Legends. „W końcu coś dla mnie…” – pomyślałem. Zgłosiłem się więc na ochotnika i w piękny piątkowy poranek spakowałem prowiant do plecaka i wyruszyłem w nieznane… tzn. do Warszawy, a dokładniej do siedziby firmy IQ Publishing – polskiego wydawcy Test Driver: Ferrari Racing Legends.

Przetestowaliśmy grę komputerową z licencjonowanymi odwzorowaniami wszystkich samochodów Ferrari.

Test Driver: Ferrari Racing Legends – najważniejsze jest pierwsze wrażenie

Umówiłem się w samo południe, jednak dotarłem do biura kilka minut wcześniej – warszawskie autobusy potrafią pozytywnie zaskoczyć. Zapukałem, powiedziałem po co przyjechałem i od razu zostałem zaproszony do specjalnego pokoju, w którym cały sprzęt (a dokładniej fotel, kierownica, pedały, słuchawki, telewizor oraz konsola Xbox 360 wraz z padem i płytką z przedpremierowym Test Driverem w środku) czekał już na mnie. Po krótkim wprowadzeniu do tematu przez przedstawiciela firmy IQ Publishing zostałem sam na sam z grą.

„Od czego by tutaj zacząć?” – pomyślałem. Stwierdziłem, że rzucę się na głęboką wodę i jako kontroler wybrałem kierownicę wraz z pedałami. Przyznam się, iż jestem starym wyjadaczem gier na PC, więc naturalne są dla mnie klawiatura i mysz. Z kierownicą miałem styczność kilka razy, jednak nigdy nie na dłużej niż kilka godzin. O dziwo, po tej prezentacji przekonałem się do tego kontrolera. Za jego pomocą można było bez problemu obsługiwać menu gry, a sama jazda stawała się bardziej wymagająca, co według mnie należy zaliczyć na plus. Nie mówię, że na padzie jeździło się łatwo. Po prostu kierownica sprawia więcej frajdy.

,,Szybki Wyścig” jest naprawdę szybki

Rozpocząłem dosyć standardowo, a mianowicie od Szybkiego Wyścigu (Quick Race). Wybrałem najłatwiejszy poziom trudności, ustawiłem porę rozgrywanych zawodów na popołudnie i zmieniłem warunki pogodowe na deszczowe. Niestety, ale możliwości konfiguracyjne były dosyć ograniczone. Mam szczerą nadzieję, że chłopaki z Slightly Mad Studios, producenta Test Driver: Ferrari Racing Legends (odpowiedzialni za gry Shift 2: Unleashed i Need for Speed Shift) dopracują to w finalnej wersji programu. Po dosyć szybkim doborze poziomu trudności oraz zmianie warunków pogodowych i ustawieniu pory dnia, pozostał mi jeszcze wybór samochodu oraz trasy. I tutaj dopiero zaczął się „problem”, gdyż producent przygotował aż 51 licencjonowanych aut marki Ferrari oraz 36 torów (34 realnie odwzorowane plus 2 wirtualne)! Naprawdę, jest w czym wybierać. Z racji tego, że mam sentyment do starych samochodów marki Ferrari, zdecydowałem się na model 250 California GT. Żeby było jeszcze ciekawiej, wybrałem kolor biały. Jeżeli chodzi o trasę, wybór padł na Niemcy, a dokładniej Nordschleife Aremberg. Po kilkunastu sekundach patrzenia na ekran ładowania, przeniosłem się na tor.Test Driver: Ferrari Racing Legends

Test Driver: Ferrari Racing Legends – mocna graficznie

Pierwsze wrażenia graficzne były dla mnie pozytywnym zaskoczeniem – tekstury trzymały ostrość, zaś otoczeniu nie brakowało szczegółów. Zapewne w wersji PC gra będzie wyglądała jeszcze lepiej. Niestety, wydanie xbox’owe momentami lekko przycinało – całe szczęście nie przeszkadzało to podczas wyścigu. Od razu przed wystartowaniem postanowiłem zmienić widok kamery, na taki, w którym widać wnętrze pojazdu. Mając przed sobą kierownicę, chciałem poczuć się jak prawdziwy rajdowiec. Podczas szukania odpowiedniego dla siebie widoku, zauważyłem, że do wyboru jest kilka opcji – wszystko jest standardowe i nie odbiega niczym szczególnym od innych produkcji tego typu. Prawie jak niedzielny kierowca lekko przycisnąłem pedał gazu i ruszyłem.

Ciekawe było to, że jazda szła mi całkiem nieźle, dopóki nie napotkałem pierwszego zakrętu. Niczego nieświadomy postanowiłem wejść w niego nie puszczając pedału gazu, co skończyło się kraksą – wyleciałem z toru, mocno obijając swój samochód o bandę. Spostrzegłem wtedy bardzo dziwną rzecz. Otóż, po uderzeniu w bandę z prędkością 40 km/h mojemu samochodowi nic się nie stało! Przednia szyba była cała, a lakier wyglądał jakby przed chwilą został zmieniony w warsztacie. Pomyślałem, że to wina trybu, na który się zdecydowałem na początku. Niestety, później przekonałem się, że nie. Gra Test Driver: Ferrari Racing Legends prawie w ogóle nie posiada systemu zniszczeń samochodu! Zdarzyło mi się np. tak wygiąć koło, że auto kręciło się w kółko, ale nie wiem, czy było to celowe zamierzenie programistów, czy zwykły błąd – co nie zmienia faktu, że rajdu ukończyć nie mogłem, musiałem opuścić grę. Podobnie miała się sytuacja z przeszkodami na drodze. Niektóre z nich były niezniszczalne – np. znak.

Jazda Ferrari nawet w grze jest przyjemna

Jeździło się bardzo przyjemnie. Na najniższym poziomie trudności gra pomagała zwalniać przed zakrętem, a także redukowała bieg. Na początku było to dla mnie bardzo przydatne, jednak z czasem stało się irytujące. Wtedy zmieniłem poziom trudności na normalny. Bardzo pomocną rzeczą okazał się specjalny pasek, widniejący na jezdni. Dzięki niemu wiedziałem, z jaką prędkością mam wejść w zakręt oraz której strony jezdni trzymać się, żeby osiągnąć jak najlepszy czas okrążenia.

Trochę historii w Kampanii

Test Driver: Ferrari Racing LegendsPo kilku przejazdach udało mi się już opanować technikę prowadzenia pojazdu. Nie było to zbyt skomplikowane. Postanowiłem więc przyjrzeć się bliżej drugiemu trybowi gry – Kampanii. Została ona podzielona na trzy części: Golden (1947 – 1973), Silver (1974 – 1990), Modern (1990 – 2009). W każdej z nich producenci umieścili kilkanaście zadań do wykonania. Przed startem wyświetla się filmik, wprowadzający nas w klimat i szczegóły zadania. Byłem bardzo zaskoczony, gdy za pierwszym razem nagle zostałem przeniesiony za kierownicę auta wraz z zadaniem do wykonania – w moim przypadku było to utrzymanie pierwszego miejsca podczas ostatniego okrążenia wyścigu. Ogólnie Kampania może być bardzo interesująca, szczególnie, że zadania wykonuje się różnymi autami marki Ferrari, przypisanymi do danej epoki. Niestety, nie udało mi się ukończyć żadnego z nich, chociaż zawsze byłem blisko – grałem na poziomie normalnym, przy pomocy pada.

Muzycznie – klasycznie

Bardzo spodobała mi się oprawa dźwiękowa Test Driver: Ferrari Racing Legends, a szczególnie motyw występujący w menu, podczas wybierania samochodu oraz trasy – to melodia utrzymana w podniosłym, chwilami patetycznym tonie. Idealnie pasuje do marki Ferrari (szczególnie starszych modeli aut, z epoki Golden). Mam nadzieję, że w ostatecznej wersji gry producenci dodadzą inne utwory o podobnym charakterze.

Sieciowo

Niestety, nie było mi dane pograć w tryb Multiplayer, chociaż takowy będzie dostępny w finalnej wersji gry.Test Driver: Ferrari Racing Legends

Test Driver: Ferrari Racing Legends – czy będzie hitem?

Z grą Test Driver: Ferrari Racing Legends miałem kontakt przez około dwie godziny. Po tym krótkim teście, jestem przekonany, że produkcja spodoba się fanom marki Ferrari. Nie będzie to gra rewelacyjna, a tym bardziej rewolucyjna, ale może zdobyć popularność wśród fanów motoryzacji.  W tym momencie (przed premierą) za największą jej wadę uznaję brak jakiegokolwiek modelu zniszczenia samochodu i mam szczerą nadzieję (chociaż wydaje się to mało realne), że producenci coś z tym zrobią.

Premiera Test Driver: Ferrari Racing Legends była wstępnie zapowiedziana na 31 maja, jednak będąc na pokazie dowiedziałem się, że została ona przeniesiona na czerwiec bieżącego roku. Produkcja Slightly Mad Studios pojawi się w trzech wersjach: na PC, konsole PS3 oraz Xbox 360.


Podobne wpisy:

Dołącz do nas na Facebooku i bądź na bieżąco!