Moto Bałkany 2012 – najtrudniejsza droga

Kolejne dni wyprawy Tobiasza pokazały naszemu motocykliście jak trudna może być jazda po dzikich terenach dalekich Bałkanów. Nie było łatwo, ale udało się. Wyprawa Moto Bałkany 2012 trwa.

Tobiasz przemierzył już Czarnogórę. Kolejnym punktem na jego trasie jest Albania.

Moto Bałkany 2012 – nad przepaścią

Droga, którą jechał nasz kolega z redakcji Przyspieszenie.pl, należy do najniebezpieczniejszych na świecie. Zwłaszcza dla motocyklistów. W czasie przerwy na odpoczynek, Tobiasz pisze:

,,– Przejechałem Czarnogórę, jestem przy granicy z Albanią. Wczoraj jechałem najniebezpieczniejszą drogą w życiu. Pięła się wysoko w górach. Było tam pełno niebezpiecznych urwisk i przepaści. Asfalt czasem zapadał się pod kołami, gdzieniegdzie w ogóle go nie było. Przez 150 km drogi spotkałem tylko kilka samochodów. Zmiany wysokości wywołały u mnie zawroty głowy. Musiałem zjechać z gór i odpocząć. Cieszę się, że motocykl  spisuje się doskonale.

To miasto jest tragiczne. Chaos na ulicach przypomina Indie

Albania przywitała mnie szutrami. Małe sypkie kamienie to teraz dla mnie duże obciążenie. Nadal jadę bez prawego podnóżka. Nie mogę go tu nigdzie pospawać, nikt nie ma sprzętu. Motocykl po tych kamieniach jedzie inercyjnie przez to, że nie mogę go odpowiednio dociążyć stojąc. 

Po szutrach wjechałem do stolicy Albanii, Tirany. To miasto jest tragiczne. Chaos na ulicach przypomina mi Indie. Nikt nie panuje nad ruchem ulicznym. Wszyscy trąbią i krzyczą. Wydają się być jednak bardzo zadowoleni z tego stanu, gdyż gromkie okrzyki przeplatają się ze szczerym śmiechem. 

Nigdzie nie ma Internetu!

Jechałem bardzo długo. Chciałem dojechać do granicy, ale już nie dałem rady. Rozbiłem się dziś na polu namiotowym, gdyż nie mogłem zjechać w żadne ciekawsze miejsce. Droga do Grecji jest wydrążona w skałach i nie ma żadnych zjazdów. Hotele kosztują po 20 euro za dobę. Taki luksus koliduje z sensem mojej wyprawy. Co innego pole namiotowe za 5 euro.

To może niewiarygodne z naszej perspektywy, ale tu nigdzie nie ma Internetu. Dosłownie nigdzie. Powiedziałem ,,Ich bin journalist” i jakiś Albańczyk zawiózł mnie do miasta, w którym akurat jest sieć. Dzięki niemu mogę napisać tę parę słów.”

Zapraszamy na kolejne relacje z podróży Tobiasza.

Czytaj więcej o wyprawie Moto Bałkany 2012

 


Podobne wpisy:

Dołącz do nas na Facebooku i bądź na bieżąco!